wtorek, 12 kwietnia 2016

Emilia, która nie lubi siebie


Nie jest wyjątkowa. Zwykła szara osóbka, żaden nadnaturalny człowiek, ot taki przeciętniak. Nijakie ubranie, brak wyglądu modelki, paznokcie w neutralnym kolorze. Samoocena w najlepszych przypadkach na dwa z minusem. Osobiście nie lubię tej Emilii. 

A ona przychodzi czasem do mnie. Zasiada wygodnie w fotelu, zabiera mi mój ulubiony koc, powodując, że na moim ciele pojawia się gęsia skórka. "Tłuszcz masz, ogrzeje Cie" - powtarza z uśmiechem. Im dużej siedzi, tym bardziej odbiera mi siły na wyrzucenie jej z mojego pokoju. Zatruwa mi życie. Czuję się z nią jak w klatce, która z każdym kolejnym dniem robi się mniejsza. A przecież mam klaustrofobię. Czasem sprawia, że przy niej czuję się wyjątkowa, jednak jest to tylko złudzenie. 

Porównanie
Wyciąga przed siebie zdjęcia innych ludzi. "O popatrz jakie Ola ma śliczne włosy, a Wiktoria przecudowną cerę. A wiesz, że Malwina umie zrobić szpagat? Kamila ostatnio zaręczyła się" - szydzi ze mnie. "Ruszyłabyś się, porobiła coś, wyszła ze znajomymi" - powtarza na okrągło. 

Chęć zmian
Wtedy próbuję coś zrobić. Ruszyć się, wyjść gdzieś, coś porobić. "Znajomych nie masz, to gdzie chcesz iść?" - śmieje się. Wprawia mnie w konsternację. Wydawałoby się, że motywuje a nawet inspiruje. A jest wręcz odwrotnie. Przyczepia się do mnie, jak te roślinki, których nikt nie lubi. (Wiesz o jakich mówię?) Ciągnie mnie w dół, powoli. Każdy mój pomysł podsumowywuje słowami: "Przestań, nie jesteś przecież wyjątkowa". Po pewnym czasie nie wiesz, czy bardziej nienawidzisz jej, czy samej siebie. A może na równi? Chcesz się jej pozbyć, ale jak? Jak sprawić, aby sobie poszła? Jak wyrzucić ją ze swojego domu? 

Gdy ona nie chce wyjść z Twojego domu, to Ty z niego wyjdź. 
Tak po prostu. Zostaw ją. Dasz radę. Gdy oddalisz się od niej, okaże się, że możesz być wyjątkową osobą. Neutralne kolory są modne, Twoja waga idealna a włosy przykuwają uwagę. Możesz robić wiele wspaniałych rzeczy, a ludzie Cię kochają. Jednak najważniejsze to pokochać siebie. Wtedy można zrobić wszystko. Bo gdy Ty pokochasz siebie, inni także Cię pokochają. 

8 komentarzy:

  1. Ta Emilia wydaje mi się niemal identyczna z Aleksandrą, która mnie odwiedza. Za każdym razem mam nadzieję, że to jej ostatnia wizyta. W końcu tyle się zmieniło, ja się tak zmieniłam, że nie powinna chcieć mnie odwiedzać. A jednak przychodzi i trudno się jej pozbyć, mimo ciągłego marszu do przodu, tego że widzę, że jednak jest dobrze. Czasami nawet świetnie. Ja jestem świetna i ludzie przy mnie są niesamowici. Tylko ona tego nie widzi i czasem poddaje w wątpliwość... Mogłaby przestać, tak raz na zawsze. Ale chyba nie jest w stanie, chyba zawsze będzie szydzić, znikając tylko okresowo. Może czas ją zaakceptować i przedstawić bliskim. Może tak pozwoli się oswoić i zmieni się. Może, ale trochę mnie to przeraża.

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam tą sytuacje, czasami aż za dobrze. Z tym czymś trzeba walczyć, bo inaczej nie będziemy w stanie zrobić żadnego kroku do przodu. Kiedy pokochasz siebie to pokochają cie inni... Ciekawe powiedzenie, lecz czasami można to źle odebrać, mianowicie może powstać wiele narcystycznych osób. Ważne jest to, aby uwierzyć w siebie i zarazem zaakceptować, a to co uważamy za swoje wady możemy nad tym popracować. Gdy sami siebie będziemy akceptować to inni także nas zaakceptują.
    Jestem tu pierwszy raz, ale spodobało mi się. Tekst który motywuje do tego, aby walczyć z gorsza własną stroną, ciekawie ciekawie. Zapraszam ciebie też do mnie na motywacyjne teksty, być może coś ci się spodoba

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę ciężko jest pożegnać się z "drugim wcieleniem". Ciągle mi podpowiada, co robię źle; czego nie powinnam, a co będzie stosowniejsze... Najzwyczajniej mnie ogranicza. Przez to, ja ograniczam samą siebie i swoje umiejętności. Nie mogę normalnie działać. Wiem, że mogę się go wyzbyć i się staram do tego dążyć, jednak jest to trudniejsze niż kiedykolwiek mi się wydawało... Ono ciągle wraca.

    INNA MYŚL [blog] | FILMIKI

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam, że od kiedy polubiłam siebie to i żyje mi się jakoś łatwiej. Kiedyś towarzyszyła mi niechęć do siebie i do innych ludzi, a teraz jedyne co mnie męczy to lenistwo. Ja może chcę zrobić wiele, mam mnóstwo planów, które chcę zrealizować, ale ta druga robi to wszystko niechętnie. Lubi mnie ściągać do łóżka nad ranem jak i w ciągu dnia i robi to bez skrupułów. A ja biedna ulegam... ale walczę z tym małym diabełkiem.

    Pozdrawiam, paniuznam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń