poniedziałek, 8 stycznia 2018

Jak się czegoś dość szybko nauczyć?


Znasz ten moment, kiedy ślęczysz od kilku godzin przy książkach, wpatrujesz się w literki, a jednak nic nie umiesz? Twój umysł ma tak samo dość, jak i Twoje ciało, jednocześnie wiesz, że musisz się tego nauczyć. A może, po prostu chcesz nauczyć się czegoś szybko i nie marnować swojego czasu?
Dziś pokażę Ci, kilka moich sposobów na naukę, które konsekwentnie wypracowałam sobie w ciągu mojej całej edukacji. No więc zaczynajmy!

1. Znajdź swoją porę
Ja jestem idealnym przykładem tego, jak ważne jest znalezienie dobrej pory do nauki. Ale o co chodzi? Już tłumaczę. Organizm każdego z nas pracuje inaczej. Jedni uczą się lepiej wieczorem, inni rano. Ważne jest, abyś znalazł swój czas. Ja osobiście uczyłam się wcześnie rano. Jak to wyglądało w praktyce? Przychodząc ze szkoły, nie miałam najmniejszej chęci "siadać do lekcji". Ani mi się śniło, po 8 godzinach lekcyjnych dalej patrzeć w książki. Po prostu nie i już. Więc robiłam co tam tylko chciałam, a zadaniami domowymi zajmowałam się koło 18-19. Odrabiałam co musiałam, jednak nie uczyłam się od razu. Po skończeniu "lekcji" szłam spać. Nienauczona. Ustawiałam sobie budzik na godzinę 5,4 a czasem nawet i 3 no i się uczyłam. Normalnie do szkoły wstać musiałabym chwilę po 6. W zależności od tego ile miałam nauki, wstawałam odpowiednio wcześniej. [Zaraz znajdą się przeciwnicy, że 8 godzin snu itp. Wystarczy iść spać odpowiednio wcześniej]. 

Taki tryb pracy odpowiadał mojemu organizmowi i uczenie się było stosunkowo prostsze, niż gdybym umęczona po całym dniu w szkole miała dalej siedzieć w książkach. 

Tak w ramach ciekawostki, odkryłam taki tryb pracy, gdy miałam jeszcze długie włosy. Mycie ich wieczorem odpadało, ze względu na to, że rano wyglądały by okropnie, myłam je rano. Dość wcześnie aby zdążyły same wyschnąć. Przeważnie myje włosy zimną wodą, więc gdy o 5 rano umyłam głowę, już nie chciało mi się spać. 

Reasumując, musisz znaleźć swoją porę na naukę. Czas w którym Twój organizm będzie najlepiej przyswajał wiedzę. 

2. Korzystaj z czasu w którym siedzisz bezczynnie.
Okienko, religia, wf - na którym nie ćwiczysz - korzystaj z tego. Przeczytaj raz, drugi to czego masz się nauczyć. Zaoszczędzi Ci to masę czasu w domu. Ja, bardzo często w technikum miałam autobus praktycznie godzinę przed pierwszą lekcją. Siedząc rano sama w szkole, wiele rzeczy zdążyłam się nauczyć.

3. Ucz się częściej a mniej
Gdy siedzisz 3 godziny ucząc się, Twój mózg już nie wyrabia, na prawdę. Lepiej poucz się 20 minut rano, 20 po południu i 20 wieczorem. Czasu stracisz mniej i jednocześnie nauczysz się więcej. 

4. Nie kuj
Nie, nie, nie, nie i nie. Nie ucz się na pamięć! Nauka tylko na wykucie nic nie da, i tak zapomnisz. Na prawdę. Lepiej postarać się zrozumieć mniej, niż wykuć więcej. 

5. Zmień nastawienie
Mając w głowie słowa "mi się to w życiu nie przyda", od razu podświadomie mózg nie będzie tego zapamiętywać. A ja odpowiem Ci tak: przyda się, do napisania dobrze sprawdzianu. Chociażby do tego, ale jednak jakaś motywacja jest. 

6. Skojarzenia
Ja nie chwaląc się, jestem mistrzem w skojarzenia. Stosuję tą technikę już od dobrych kilku lat. Gdy pokazałam ją koleżankom, wspólnie w grupie potrafiłyśmy nauczyć się np. całej strony słówek z angielskiego w ciągu 20 minut. Nie żartuję. O co chodzi?

biedny - poor (jest taki biedny, że stać go tylko na pora)
Czasem wychodziły śmieszne sytuacje, gdy Pani pytała kogoś jak jest zabezpieczać a ktoś "ja to wiem, trzeba sobie to skojarzyć z prezerwatywą - preserve" Da się skojarzyć dosłownie wszystko, chociażby początek słów. Kiedyś mieliśmy na zawodowym, sprawdzian z klawiatury (jakie klawisze w jakiej kolejności). Nauczyłyśmy się wierszyka. Nie pamiętam konkretnie jak on wyglądał, jednak pierwsza literka każdego słowa odpowiadała klawiszom po kolei. 

7. Kolorowe karteczki i długopisy 
Ja jestem typem wzrokowca, i lubię gdy notatki są kolorowe, ważne rzeczy na inny kolor itp. To pomaga w zapamiętywaniu. Warto używać także karteczek przyklejonych chociażby na lustro.

Do nauki języka obcego, pomagały mi także fiszki, które robiłam sama. Z jednej strony wyraz polski, z drugiej nie. Dzieliłam je na mniejsze części, w każdej np. po 5 słówek i przeznaczałam sobie na ich naukę np. 1 minutę. Po tym czasie robiłam tak z drugą częścią. Te dwie łączyłam, powtarzałam i dokładałam trzecią. Starałam się dzielić moje słówka stosunkowo od najtrudniejszych do najłatwiejszych, ponieważ te pierwsze powtarzałam najwięcej razy. Na samym końcu powtarzałam sobie wszystko jeszcze raz przy czym słówka, których nie pamiętałam wędrowały na spód a te znane mi już na bok. W taki oto sposób wyeliminowałam te, które umiem i zostawałam najczęściej z 3-4 trudnymi dla mnie słówkami.

To są rzeczy, które ja stosowałam najczęściej w nauce. Mogłabym pisać tutaj, o uczeniu się na bieżąco, z lekcji na lekcje, jednak jak wiemy, to i tak nie wypali. Dzień przed egzaminem każdy budzi się z ręką w nocniku. Moi drodzy, nie ma się co oszukiwać, tak jest najczęściej. Tak było i u mnie. 

Przez kilka lat stosowałam te sposoby i wydaje mi się, że zawsze działały. Mam nadzieję, że i Tobie pomogą. 

1 komentarz:

  1. Czas chyba powrócić do skojarzeń. ;) to była dobra taktyka. Coraz częściej nie chce mi się uczyć :( Wstaję wcześniej, uczę się tylko w przerwach, ale jak narazie udaje mi się wszystko zaliczać. Teraz wystarczy dopracować pewne kwestie, np. zachęcić koleżanki do powtórek w grupie, to chyba najłatwiejszy sposób na szybkie zapamiętanie. Przynajmniej ja tego potrzebuję :-D

    OdpowiedzUsuń