piątek, 1 grudnia 2017

Boże Narodzenie w obecnych czasach #BLOGMAS

Przychodzisz zmęczony z pracy. Na lodówce wisi lista zakupów. Odgrzewasz sobie przygotowywany obiad. Mikrofalówka, pik, pik. Gotowe. Wyciągasz talerz i w tej samej chwili czujesz ciepło na swojej dłoni. Auć. Standardowo talerz gorący, jedzenie zimne. No nic, trudno.

Idziesz ze swoim posiłkiem do pokoju. Zasiadasz przed telewizorem i oglądasz jakiś nudnawy film na Polsacie. Pól godziny później idziesz do kuchni włożyć naczynia do zmywarki. Szybki prysznic i jesteś gotowy do wyjścia. Zamykasz drzwi. Zapomniałeś listy zakupów. Otwierasz drzwi. Bierzesz listę i idziesz do auta. W drodze do samochodu okazuje się, że zapomniałeś kluczyków. Zawracasz. Po 10 minutach w końcu wyjeżdżasz z podwórka. 

Pod marketem standardowo nie ma gdzie zaparkować. Po dwóch okrążeniach znajdujesz jedno miejsce wolne. Sklep. Po wymianie kilku smsów do żony, gdzie szukać rukoli, wychodzisz obładowany siatkami ze sklepu. 

Wyruszasz, po drodze zabierając żonę z pracy. Wpadacie jeszcze do mamy na kawę. Jest już dość późno. 

Gdy wracacie do domu jedyne o czym marzycie to ciepła kąpiel. Jednak jeszcze trzeba wyjść na spacer z psem. Postanawiacie zrobić to razem. Na dworze ciemno, a wasz York nie bardzo chce stąpać po zmrożonym chodniku. Po 20 minutach wracacie.

Przygotowujesz kolację, w tym czasie żona bierze gorącą kąpiel. Jecie wspólny posiłek i Ty idziesz się wykąpać. 30 minut później leżycie w łóżku, sprzeczając się jaki wybrać film na wieczór. Standardowo, komedia romantyczna czy kino akcji. W końcu się udało pójść na kompromis.

Po godzinie filmu oczy Ci się już zamykają. Nagle żona Cię szturcha. Kochanie jakiś samochód wjechał na podwórko. Zbytnio się tym nie przejmujesz i mówisz tylko pod nosem "Dobrze Kochanie, śpij". Dopiero drugie szturchnięcie żony pobudza Cię. Zmuszony wstajesz i idziesz do okna. 

Patrzysz na oświetlony podjazd, na którym zaparkował zadzerwiały golf II. Zza kierownicy wysiada postawny mężczyzna, od pasażera wyłania się kobieta. Ubrani w jakieś łachmany, nie wyglądają zachęcająco. Oni wyraźnie kierują się do Waszych drzwi. Po chwili słychać pukanie. 

Zarzucacie na siebie szlafroki i kierujecie się do przedsionka. Otwierasz drzwi, Twoja żona chowa się za Twoim ramieniem. Od razu po otwarciu widzicie, że para przed drzwiami nie należy do bogaczy. Brudne i pogniecione ubrania nie wydają się najświeższe. Po ich włosach widać, że dawno nie brali kąpieli. Mówicie dobry wieczór, w czym możemy pomóc.

I słyszycie: "Dobry wieczór. Przejechaliśmy wielki kawał drogi, moja żona jest w ciąży, niedługo może urodzić. Wpuścicie nas do środka?" 

I co byś zrobił? Wpuścił byś do środka? 

2 komentarze:

  1. Z pozoru prosty zwykły tekst, jednak końcówka rozbrajająca. Daje do myślenia. Dawno nie czytałam czegoś co tak bardzo skłoniło mnie do refleksji ;)
    P.S. Cieszę się, że wróciłaś do pisania :-D

    OdpowiedzUsuń